No, najpierw do złowienia. Raczej nie jest trudna, daje się nawówić na przysmak z haczyka, pod warunkiem, iż jest to pożywienie wysokobiałkowe, czyli robaczek odpowiedno tłusty. Węgorzyca jest drapieżna, więc mięsko jest dobre. Utrudnieniem w obróbce kuchennej jest fakt, iż strasznie to ruchliwe i śliskie stworzenie. Nadaje się na zupę rybną, taką typu posiłek jednodaniowy. Robiłam takie coś z okoni i płoci (własnoręcznie złowionych) z dodatkiem właśnie węgorzycy. Na łowienie jej nie wybierałam się, bo raczej nie nadaję się do sterczenia na końcu falochronu, ani na innych elementach sztuki budowlanej wysuniętej daleko w morze. Przyczyna prosta - miewam zawroty głowy...
Ale wśród tuziemców węgorzyca nie ma wzięcia, więc zdobycie odpowiedniego okazu nie stanowi nad Bałtykiem problemu.
Dodaj komentarz