Archiwum styczeń 2009


Czy w Warcie jeszcze są sumy?
Autor: wedkarski | Kategorie: wędkarstwo  łowiska 
Tagi: sum   warta  
29 stycznia 2009, 11:08
Niestety, nie wiem. Ale parę lat temu były i to bardzo duże sztuki. Warta jest, a może była idealnym siedliskiem wielkich sumów. Duża ilość jam w brzegach, przy zatopionych drzewach, dziury pod głównym nurtem. Rzeka bardzo niebezpieczna dla pływaków, duża ilość wirów, ciężka do pływania, ale za to piękne sumy tam wędkarze wyciągali. Widywałam sztuki, które łby miały przewieszone przez ramię człowieka, a ogon spokojnie ciągnął się po ziemi.Tak jakoś to przyroda sprytnie urządziła, że tam, gdzie warunki dla człowieka są ciężkie, tam przyroda lepiej się rozwija. Sama miałam niemiłą przygodę, kiedy pływałam sobie i nagle stwierdziłam, że wpadłam w główny nurt i nie bardzo mam siłę wyrwać się na bok. Na szczęście, nie pływałam sama, zostałam niemal wyholowana do brzegu przez kolegę, który ćwiczył waterpool.
Wielki karp
Autor: wedkarski | Kategorie: ryby 
Tagi: wędkowanie   karp  
22 stycznia 2009, 18:30
Jak przerobić taką rybę na coś jadalnego? Moim sposobem jest smażenie przerośnietego karpia z dużą ilością cebuli, soli i pieprzu. Kiedy kawałki ryby są gotowe do przewrócenia na drugą stronę dodaję na patelnię dużą cebule, sól i pieprz. Polewam to rozpuszconą kostką rosołową ( połowa wystarczy) i przykrywam patelnię. Spotkałam tez przepis na smażenie ze śliwkami, ale to jakoś mi nie przemawia do kubków smakowych. Najlepiej wyciągać karpie takie, jak najbardziej lubię, do dwóch kilogramów, wtedy jeszcze nie są szlamowate. Jak się zrobi ciepło, to zacznę nawiedzać okoliczne stawy. Wędkę już mam, o przynęty u nas łatwo (i na drapieżne i na te wegetariańskie). W planach rozwoju naszej gminy jest budowa zalewu w lesie. Jest tam taka sobie rzeczka, płynie dość głębokim jarem, będzie świetne miejsce dla agroturystyki. Woda, duża woda - to jest jedyne, co nam tu potrzeba. Wygramy z Mazurami - tam jest za duży tłok.
Czy łowienie "na ilość" ma sens...
Autor: wedkarski | Kategorie: wędkarstwo 
Tagi: zawody   wedkarskie  
20 stycznia 2009, 18:35
Bardzo lubię obserwować zawody wędkarskie, tylko nie każde. Nie lubię zdecydowanie takich, gdzie łowisko zostaję zanęcone i później "zawodnicy" na czas wyciągają wszystko, co się rusza w wodzie (oczywiście, wymiarowe). Takich zawodów zdecydowanie nie lubię. O wiele przyjemniej jest obserwować zawody spinningowe, tam faktycznie ważne są umiejętności i sprzęt, właśnie w takiej kolejności. A dla zawodników chyba większą satysfakcją jest wyholowanie ładnego pstrąga, niż wiadra płoci i okoni. Ale pewnie ktoś powie, a co mi do tego. Zupełnie nic, to prawda, ale piszę o tym, co mi się podoba w wędkowaniu, a co - tak jakby mniej. Jedno, co wiem, że nie ma co iść na ryby ani przed, ani po zawodach "na czas", ryby są obojętne na to, co dynda na haczyku...
Do czego nadaje się węgorzyca?
Autor: wedkarski | Kategorie: wędkarstwo  ryby 
Tagi: zupa rybna   łowienie   węgorzyca  
16 stycznia 2009, 14:36
No, najpierw do złowienia. Raczej nie jest trudna, daje się nawówić na przysmak z haczyka, pod warunkiem, iż jest to pożywienie wysokobiałkowe, czyli robaczek odpowiedno tłusty. Węgorzyca jest drapieżna, więc mięsko jest dobre. Utrudnieniem w obróbce kuchennej jest fakt, iż strasznie to ruchliwe i śliskie stworzenie. Nadaje się na zupę rybną, taką typu posiłek jednodaniowy. Robiłam takie coś z okoni i płoci (własnoręcznie złowionych) z dodatkiem właśnie węgorzycy. Na łowienie jej nie wybierałam się, bo raczej nie nadaję się do sterczenia na końcu falochronu, ani na innych elementach sztuki budowlanej wysuniętej daleko w morze. Przyczyna prosta - miewam zawroty głowy... Ale wśród tuziemców węgorzyca nie ma wzięcia, więc zdobycie odpowiedniego okazu nie stanowi nad Bałtykiem problemu.
Zielone ości
Autor: wedkarski | Kategorie: wędkarstwo  łowiska 
Tagi: belona   flądra  
13 stycznia 2009, 16:16

No, może nie tak całkiem zielone, ale prawie. W dodatku przejrzyste. Długi czas przygladałam sie okazom tego gatunku dość podejrzliwie. Mowa tu o belonie, która dość często daje się złapać na Uznamie. Rybka w sumie bardzo ładna, ale po usmażeniu tak jakoś nie miałam szczególnej odwagi na konsumpcję, bo całość sprawia wrażenie lekko nieświeżego dania. Te ryby oferowali mi tuziemcy, którzy wracali z połowów przybrzeżnych swoimi prehistorycznymi kutrami. Dtrach było na to patrzeć. Inne grupy miejscowych zajmowały się wędkowaniem i łapali z brzegu flądry, na grunt. BYły to czasy, kiedy flądra nie była rarytasem, a taka świeżo usmażona - pycha.

Do belony przekonałam się też za namową miejscowych. Podali przepis na smażenie, apóźniej kazali dodać dużo kopru, to wtedy wszystko będzie zielone... Faktycznie, okazało się, że ryba bardzo smaczna. Okazy zaś wtedy łowione nie odbiegały od takich .